piątek, 28 czerwca 2013

Pitaval Panoptikum

Ponieważ o realiach czasów historycznych mówią dużo między innymi różne sprawy sądowe, skargi i inne wzmianki o przestępstwach, więc oto powołuję do życia Pitaval, oto jego część pierwsza.

Jest to sprawa z 1761 r., niejaki pan Modrzewski napisał krótką notatkę, w której ledwo powstrzymuje cały żal i gniew, jaki go przepełnia. Nic w tym dziwnego, opisuje przecież przebieg bestialskiego morderstwa dokonanego na jego żonie. Poświadczają ją syn zamordowanej oraz przedstawiciele lokalnej społeczności chłopskiej z wójtem na czele. Nawet on nie potrafił pisać, co niestety nie było żadnym wyjątkiem, a smutną rzeczywistością w Rzeczpospolitej w XVIII wieku.

Tekst jest krótki, ale myślę że wystarczy, aby wyobrazić sobie i poczuć tragizm sytuacji.

Archiwum Główne Akt Dawnych, Zbiór Anny Branickiej, sygn. 579

"Daję te moje świadectwo ode dworu, jako i od Gromady całej chodaczkowskiej, jako ten hultaj, na imię Stepan Pukowski, moją żonę w Chodaczkowie, którą ręką swoją ubiwszy i przywiązał do słupa w izbie będącego, i udusił, zabrawszy rzeczy jej i gospodarza u którego służył, z drugą kobietą namówiwszy się uciekł, gdzie się teraz może znajdować. Za tak wielki występek i obrazę Pana Boga, aby był sprawiedliwie skarany, aby się więcej takich hultajów nie znajdowało z obrazą tak wielką majestatu boskiego. Na co się ręką moją podpisuję,

F. Modrzewski

die 9 augustii anno 1761
w Chodaczkowie

My Gromada podpisujemy się, jako to sprawiedliwie i pod przysięgą zeznajemy i rękami się się własnemi podpisujemy. Nie umiejąc pisać kładziem znak krzyża świętego.

Hryńko, wójt, kładę znak krzyża świętego

Marcin Dereń

Iwan Kieniuk, syn nieboszczki zaduszonej"

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Kącik kulinarny

Wśród przeróżnych zachowanych do dzisiejszych czasów starych papierzysk zachowało się też trochę przepisów kulinarnych. Nie są może one przesadnie szczegółowe, ale dają pojęcie czym się żywili nasi przodkowie. Przynajmniej ci zamożniejsi. Oto przepis na tort z XVIII wiecznej rękopiśmiennej książki kucharskiej pod tytułem "Moda bardzo dobra smażenia różnych konfektów  i innych słodkości...".


Archiwum Główne Akt Dawnych, Archiwum Radziwiłłów, Rękopisy bibliotecze, bez sygnatury

"TORT Z RAKÓW

Siekankę dobrą z raków uczynić, a zlej tej jest tyle [ten fragment jest dla mnie nieco niejasny szczerze mówiąc, może chodzi o "złej"?], na pół przetłuczonych migdałów przydać, chleba białego w mleku moczonego wetrzeć masła dosyć włożyć i ucukrować dobrze."

Smacznego.

P.S. Podobno Francuzi po dziś dzień robią takie torty. Ale trudno chyba znaleźć rzecz, której nie zjadłby Francuz, więc jakoś mnie to nie dziwi.

czwartek, 20 czerwca 2013

Księdza proboszcza z Wizny przygód ciąg dalszy

Jak obiecałem, tak robię, oto kolejna część zarzutów przeciw niepokornemu księdzu z Wizny. O ile pierwsze ukazywały go jako sprawcę licznych ciąż, o tyle dalsze zwracają uwagę raczej na jego niepohamowany charakter oraz chciwość. Nie da się ukryć, że postać to wyjątkowo niesympatyczna, choć też i barwna.

 
Archiwum Główne Akt Dawnych, Archiwum Lubomirskich z Małej Wsi, sygn. 930

"6. Jako świadek wie i słyszał, że jegomość ksiądz proboszcz zaprosiwszy Żydów z weselem, z Żydówkami tańcował, niewstydliwe żarty i dotykania exercebat [czynił].

7. Jako świadek wie i słyszał, że jegomość ksiądz proboszcz jadąc przez Mężenin karczmarza jegomości pana Trzaskę zbił dawszy mu sto kijów, tak pobiwszy na wóz z sobą wziął i do Wizny zawiózł.

8. Jako probostwo przez nieostrożność et ob causam [z powodu] jegomości księdza proboszcza zgorzało, bo gospodyni kazał z ogniem na górę chodzić, która w dzień zapaliła ją i nie restaurował tak, jakie przed tym było, tylko jedną izbę stołową, połap na nią dawszy, sień zaś tylko tarcicami zapierzył. Drugą zaś izbę ex opposito i komin murowany rozrzucić kazał.

9. Jako privata authoritate absque consensu illustrissimi loci ordinarii [potraktował jak prywatną własność Kościoła] probostwo zaarendowawszy jegomości panu Czosnowskiemu sam na mieście mieszka, aby snadniejszy przystęp Ulanowska do niego miała, i absentował się około roku roka od probostwa.

10. Jako kilka razy komendarza swego, księdza Gilawskiego, colaphisabat [spoliczkował], i laską dużo pobił, et non procurata absolutione ab excommunicatione papali celebruje irregulariter.

11. Jako ustawicznie pijaństwem się bawi, zbytecznie pijąc, i dla pijaństwa nie zawsze i w święta mszę miewa.

12. Jako upiwszy się strzela strzelbą kulami nabitą. woła w głos: "Ja pan, ja proboszcz, nic mi nie uczyni jegomość ksiądz biskup, i nie boję się! Teraz dobry nuncjusz, dobrze się teraz z biskupem prawować!" I inne słowa contemenndo iurisdictionem ordinariam [pogardliwe dla urzędu biskupiego] gada.

13. Jako upiwszy się z umysłu i złości ludzi psami szczuje, diffamuje [obraża].

14. Jako upiwszy się każe ludzi pod rózgi pokładać, przy sobie bić, dużo rani, i dopiero się ukontentuje i ucieszy, kiedy krew obaczy na pobitym, jest na to od pobitych protestacyi z obdukcjami ran niemało.

15. Jako księdza dziekana swego ad visitationem decanalem kościoła swego nie dopuszcza i kiedy miał ksiądz dziekan kongregację dekanalną, z umysłu sam wyjechał za milę i nie był praesens w Wiźnie."

Na następnej stronie znalazły się jeszcze trzy punkty, z których najciekawszy podaje:

"Jako od sepultur [pogrzebów] ubogich ludzi simoniace wiele extorquet [pobiera wysokie opłaty] pokładnego."



środa, 19 czerwca 2013

O pewnym księdzu proboszczu

Jak mówi znane staropolskie przysłowie "za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa". Tę hedonistyczną maksymę szczególnie wziął sobie do serca pewien księżulo, ksiądz proboszcz wiski, twórczo ją rozwijając i dorzucając do nieumiarkowania w jedzeniu także inne grzechy główne. Sprawa przeciw niemu toczyła się w 1731 roku.

Dziś pierwsze 5 z 18 zarzutów, jakie przedstawiono księdzu, po resztę zapraszam jutro ;)


Archiwum Główne Akt Dawnych, Archiwum Lubomirskich z Małej Wsi, sygn. 930

"1. Jako świadek wie, widział, abo słyszał, że jegmość ksiądz proboszcz wiski publicum adulterium exercet [dopuścił się cudzołóstwa] z żoną pewnego obywatela wiskiego, którego się imię tu tai propter malam famam [ze względu na złą sławę], i lubo napominany był na wizycie od jegomości księdza Dawidysa, żeby tejże osoby więcej do siebie nie prosił i u niej nie bywał, ani też z nią konwersował, nihili minus nec na to nie dbając zawsze u niej bywa i prosi do siebie, lubo i sam jegomość ksiądz proboszcz wiski i ta osoba są podejrzani, i dlatego żeby sobie lepszy przystęp uczynił do tej osoby mężowi się bardzo świadczy, i czyni dla niego siła, a kiedy męża tej osoby w domu nie będzie, w domu jej bywa sam tylko jeden, po tym do siebie prosi, i kiedy ta osoba przyjdzie do probostwa, ochoty, muzyki dla niej sprowadza i sporządza, a nie będzie ich więcej tylko ta osoba, a jegomość ksiądz proboszcz wiski.

2. Jako drugą Boleścinę za gospodynię w plebanii służącą impregnavit [zapłodnił], wiedząc choć miała męża, i z nim mieszkać nie chciała, odprawił ją impregnatam, i z tą adulterium exercebat. 

3. Jako trzecią osobę wolną, Weronikę, za dziewkę w probostwie służącą, także impregnavit jegomość ksiądz proboszcz, i ciężarną odprawił od siebie.

4. Jako czwartą Marianną służąca w plebanii impregnata wyszła, którą teraz mieszka w dworku pana Krajewskiego i poszła za mąż za Kosakowskiego, a i o tej fama fert [mówi się], że oną jegomość ksiądz proboszcz impregnavit.

5. Jako jegomość ksiądz proboszcz per incuriam suam causavit alienationem argengterii [przez swoją niedbałość spowodował zaginięcie sreber] kościelnych od kościoła, bo srebra którego do skarbcu nie schował, ale in patenti loco [w dostępnym miejscu] w zakrystii, gdzie je każdy widział, pokradziono, jako to: trzy kielichy, trzy patery, monstrancję, puszkę, krzyż i lubo krzyż restituit [przywrócił] kościołowi inszy kazawszy zrobić, ale non de proprio [nie z własnych środków], z miedniczki kościelnej i ampułek kazał go zrobić, inszych zaś non restituit, jako to kielichów."

czwartek, 13 czerwca 2013

"Pies by prętko do Ciebie przystał"

Wśród setek tysięcy jednostek archiwalnych są takie, które szczególnie wyróżniają się swoją niezwykłością. Do nich należy właśnie mały, XVIII wieczny, zniszczony zeszycik z wypisanym tytułem "Tajemnice sekretne księcia Hieronima Radziwiłła". Cóż, nie jest tajemnicą, że Hieronimek równo pod sufitem nie miał, a owe "Tajemnice..." tylko to potwierdzają. Co jakiś czas wrzucę jedną z notatek zawartych w tym uczonym dziele, na początek coś dla miłośników psów. Albo wręcz przeciwnie.

Archiwum Główne Akt Dawnych, Archiwum Radziwiłłów - Rękopisy biblioteczne, bez sygnatury

"Pies by prętko do Ciebie przystał

Zabiwszy sukę dużo zatyłą z macicy onej i miejsca wstydliwego zbierz tłustość, którą w flaszce przy sobie nosząc psu, którego zwabić zechcesz trochę onej mu daj na chlebie, i tąsz podeszwy u obuwia namasz, już się go pewnie nie opędzisz."

poniedziałek, 10 czerwca 2013

"Złodziejem złotnik nazwał mydlarza, a tenże mydlarz nazwał złotnika kurewnikiem"

W 1759 roku w Białymstoku pokłócił się mydlarz ze złotnikiem. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie barwna suplika (czyli prośba) do dziedzica miasta, którą ów mydlarz napisał.

Archiwum Główne Akt Dawnych, Archiwum Roskie Majątkowe, sygn. 633.


"Jaśnie Wielmożny, Miłościwy Panie, a Panie nasz

Leiba Rąkie. Suplikuję pokornie do Jaśnie Wielmożnego Pana żebrząc klemęcji [łac. clementia - łaska] pańskiej nie winien będąc napaści, ponieważ gdyż się z sobą powadziwszy mydlarz ze złotnikiem gdyż złodziejem złotnik nazwał mydlarza, a tenże mydlarz nazwał złotnika kurewnikiem, gdyż się prawda pokazała na tym złotniku, ponieważ jego pasierbica skurwiła się i że się do tego przyznała przy rabinie duchownym naszym, że od niego spłodzone było toż dziecię jako oraz i w Tykocinie tożsama przyznała jako też i przy komisji ichmościów którzy zasiadali, że jako on był początkiem tego nieszczęścia, a tenże złotnik mając ankor [łac. angor - gniew] na mnie, gdyż ja go zagrabił za dług mój na który mam od niego, karty i obligi jako mnie winien złotych 600 przed czasem niżeli się to wyświadczyć miało tenże interes i do tego widząc koło siebie złe, iż się zawinił być sądzonym to też pasierbicę namawiał, żeby to powiadała, że się z namowy mojej na ojczyma swego, ale Bóg świadek na to, że ja temu nie winien, lecz to fałsz nie mając innej racji do niego jako ten dług mój, na ten czas przyszedłszy do mnie koniecznie, abym ja jemu powracał te grabieże, lecz ja nie chcąc jemu oddać temu mnie słowy powiedział, że "ja ciebie napaścią napadnę, to mnie popowraca wszystko". Za co suplikuję pokornie do Jaśnie Wielmożnego Pana, abym ja mógł być uwolniony od tejże napaści, gdyż na mnie się nigdy się złego nic nie pokazało, a teraz przy starości mojej bardziej, za co ja za Jaśnie Wielmożnego Pana majestat Boski błagać obiecuję za długie panowanie i czerstwe zdrowie Jaśnie Wielmożnego Pana naszego.

Niegodny sługa,
Leiba Rąkie"


Leiba Rąkie zdecydowanie nie był mistrzem pióra, tekst może wydawać się nieco niejasny. Z polskiego na nasze oznacza to wszystko jednak tyle, że Leib, mydlarz, zabrał złotnikowi pieniądze, które sam mu pożyczył. Ponieważ zrobił to przed umówionym terminem, to złotnik nazwał Leiba złodziejem. Mydlarz Leib zdenerwował się i obraził złotnika, przy czym twierdzi, że przecież nie skłamał, dzięki czemu mamy barwną historię na temat relacji owego złotnika z jego pasierbicą. Złotnik, najwyraźniej człowiek krewki, zagroził napaścią mydlarzowi Leibowi, a ten się wystraszył i napisał tę oto prośbę o ochronę.

Mniejsza o większość, ważne że mogłem bezkarnie napisać kilka razy brzydki wyraz ;)

wtorek, 4 czerwca 2013

Social media - trudne początki

W dzisiejszych czasach rzecz jest prosta: wstawia się na fejsiku swoje profilowe zdjęcie z zabawnym komentarzem, ewentualnie taguje koleżankę która powinna fotkę zobaczyć i czeka na lajki. Niestety, w XIX wieku było to bardziej skomplikowane, a jednak życie towarzyskie "na odległość" istniało. Na szczęście były przecież listy, a od czasów Talbota także fotografie, więc jakoś to się toczyło. 

Oto przykład: Antoni Oleszczyński, skądinąd postać bardzo interesująca i zasłużona (->http://pl.wikipedia.org/wiki/Antoni_Oleszczy%C5%84ski), wysyła swoją foteczkę do koleżanki z autoironicznym, zdystansowanym komentarzem dołączonym w osobnym liście i prośbą "o przyjęcie do grona znajomych". I to wszystko w 1858 roku, dobre 150 lat przed tym, zanim Zuckerberg założył stronkę dla swoich znajomych z uczelni!


Archiwum Główne Akt Dawnych, Zbiór Branickich z Suchej, sygn. 82

A oto załączony do zdjęcia list:


"Paryż d. 17 Paździer[nika] 1858

Pani i Dobrodziko!

W chwili, kiedy by było przyzwoitszem otoczyć Panią Aniołami, ja się ośmielam przesłać Jej Poczwarę...
O tej poczwarze jakoś nie mam serca źle mówić, chociaż wiem dobrze, że ona jest niegodną, aby się w Pani Albumie znajdować miała.
Żeby zaś w jakibądź sposób tę moją śmiałość usprawiedliwić, słuszność wymaga, abym nawet Poczwarzę oddał sprawiedliwość, że ona jest przenikniona czcią, uszanowaniem i serdeczną przyjaźnią dla obojga Państwa, stąd mam nadzieję, że jej jakkolwiek obrzydły obraz, nie będzie przez Państwo wzgardzonym.
Sługa, ziomek i przyjaciel,
Antoni Oleszczyński

Rui St. Jacques No 187

a Madame
Helene Meleniewska"